(Nie)Uległa - Rozdział 2
Poranek był chłodny, choć słońce
zaczynało powoli rozgrzewać ulice, rzucając długie cienie na brudnoszare
budynki. Natalia zamknęła za sobą drzwi mieszkania na poddaszu, gotowa
rozpocząć nowy dzień. Miała w planach zająć się raportami dla szefa i, jeśli dobrze
pójdzie, zakończyć tydzień na tyle wcześnie, by w końcu trochę odpocząć. Zeszła
po drewnianych schodach, które jak zwykle cicho skrzypiały pod jej krokami.
Gdy była już przy drzwiach
wyjściowych, natknęła się na sąsiadkę, starszą kobietę, która jednocześnie była
właścicielką kamienicy. Pani Kowalska miała na sobie prosty sweter i szal
przewieszony przez ramię, jakby właśnie wychodziła na zakupy.
– Dzień dobry, pani Natalio! –
przywitała się sąsiadka z uśmiechem, który od zawsze wydawał się nieco zbyt
szeroki, jakby starając się zamaskować wieczny niepokój w oczach.
– Dzień dobry, pani Kowalska –
odpowiedziała Natalia, starając się zabrzmieć uprzejmie, choć w głowie już
przeskakiwała przez listę zadań, które czekały ją w pracy.
– Jak się pani mieszka na
poddaszu? – zapytała starsza kobieta, trzymając torbę pełną warzyw. – Podobno
było trochę problemów z wodą ostatnio.
– Wszystko w porządku – skłamała
Natalia, nie chcąc wchodzić w szczegóły. – Woda już działa.
– To dobrze, dobrze… Proszę
mówić, jakby coś było nie tak. A może kiedyś znajdziemy dla pani coś bardziej
przestronnego, ale w tych czasach, wie pani, z rynkiem nieruchomości…
– Na razie mi wystarczy –
przerwała jej delikatnie Natalia. – Miłego dnia, pani Kowalska.
Uśmiech sąsiadki nieco przygasł,
jakby wyczuła pośpiech Natalii, ale tylko skinęła głową, pozwalając jej
przejść. Natalia minęła ją szybko i ruszyła w kierunku przystanku. Czekał ją
ciężki dzień.
***
W biurze zapanowała poranna
krzątanina. Dział handlowy od rana próbował zamknąć ostatnie sprawy, sekretarka
przynosiła stosy dokumentów do podpisu, a Natalia ledwo nadążała z raportami,
które miały trafić do szefa na dzisiejsze spotkanie. Po godzinach intensywnej
pracy w końcu stanęła przed drzwiami gabinetu swojego przełożonego, gotowa z
wynikami.
Zapukała i weszła do środka.
– Mam raporty, które pan zamawiał
– oznajmiła, podając mu teczkę.
Szef, siedzący za dużym,
minimalistycznym biurkiem, uniósł wzrok znad ekranu laptopa. Wziął papiery bez
słowa, przeglądając je przez chwilę. Z każdym przesunięciem kartki jego twarz
nie zdradzała żadnych emocji. Natalia przyzwyczaiła się już do tej obojętności,
choć nie przestawała jej ona irytować.
– Dobra robota, Natalia – odezwał
się w końcu. – Wszystko wygląda w porządku.
Natalia poczuła ulgę, ale zanim
zdążyła odpowiedzieć, szef wstał i zaskoczył ją kolejną informacją.
– Muszę ci coś powiedzieć.
Przenoszę się do głównej siedziby. W poniedziałek już mnie tu nie będzie.
Natalia stała jak wryta, próbując
przyswoić to, co usłyszała.
– Co…? Przenosi się pan?
– Tak. Właściwie to oznacza, że
to ty teraz przejmiesz odpowiedzialność za ten oddział. Awansuję cię na moje
stanowisko. Będziesz miała pełną kontrolę nad wszystkim.
To nie była wiadomość, której się
spodziewała. Z jednej strony czuła ogromne wyróżnienie – to przecież coś, na co
tak długo pracowała. Ale z drugiej strony, świadomość tej odpowiedzialności
była przytłaczająca. Wiedziała, jak ciężka była praca jej szefa, i nie była
pewna, czy jest na to gotowa.
– Dziękuję… – zaczęła, próbując
zapanować nad emocjami. – To dla mnie duże wyróżnienie.
Szef skinął głową, jakby to było
coś oczywistego. Dla niego pewnie było.
– Dam ci wszystkie potrzebne
informacje na koniec dnia. Wiem, że dasz sobie radę. A teraz idź przygotować
zespół. Od poniedziałku to twoje królestwo.
Natalia, choć zszokowana, starała
się zachować profesjonalizm. Opuściła gabinet, starając się nie zdradzić, jak
bardzo ta informacja wytrąciła ją z równowagi.
***
Po zakończonym meetingu, podczas
którego musiała przekazać zespołowi nowiny o zmianie na stanowisku, Natalia
spędziła resztę dnia na domykaniu spraw. Wykonała wszystkie swoje zadania,
zebrała dokumenty, a w jej myślach wciąż krążyły słowa szefa. „Teraz to twoje
królestwo.” Była dumna, ale jednocześnie bała się odpowiedzialności, jaka na
niej spocznie.
Jednak nie wszyscy byli
zadowoleni z tego, co usłyszeli na spotkaniu. Monika, sekretarka Natalii,
ubrana w wyzywającą, krótko przyciętą mini i bluzkę z głębokim dekoltem,
siedziała za swoim biurkiem, z wyraźnym niezadowoleniem. Wysokie, niewygodne
szpilki, które nosiła, dodawały jej kilka centymetrów wzrostu, ale też
potęgowały wrażenie, że jej strój był bardziej odpowiedni na wieczorne wyjście
niż na biurową pracę.
Natalia dostrzegła, że Monika od
momentu zakończenia spotkania nie była w najlepszym humorze, a jej chłodne
spojrzenia mówiły same za siebie. Kiedy Natalia wychodziła z biura, usłyszała
przypadkiem, jak sekretarka rozmawia z kilkoma pracownikami w kącie, tuż obok
automatu do kawy.
– Aha, no pewnie! Awans dostała –
Monika wywróciła oczami, uśmiechając się ironicznie. – Zgadnijcie dlaczego.
Wystarczyło tylko odpowiednio "zadziałać". No, chyba wszyscy wiemy,
jak to się robi, prawda?
Śmiech i mrugnięcia wokół grupy
dały jasno do zrozumienia, co Monika insynuowała. Natalia, mimo że z początku
nie chciała zwracać na to uwagi, poczuła nagłe ukłucie gniewu. Odwróciła się na
pięcie i podeszła do Moniki.
– Monika, proszę do mojego
gabinetu – powiedziała chłodno, patrząc sekretarce prosto w oczy.
Monika, zaskoczona i wyraźnie
zbita z tropu, wstała powoli i podążyła za Natalią. Gdy obie znalazły się w
gabinecie, Natalia zamknęła za sobą drzwi.
– Chciałabym porozmawiać o kilku
sprawach – zaczęła Natalia. – Po pierwsze, zachowanie, jakie dziś
zaprezentowałaś, jest nieprofesjonalne i niedopuszczalne. Plotki, które
szerzysz, nie tylko niszczą atmosferę w biurze, ale też podważają mój
autorytet. To nie będzie tolerowane.
Monika spuściła wzrok, ale
Natalia kontynuowała, nie dając jej szansy na odpowiedź.
– Po drugie, musimy porozmawiać o
twoim stroju. Twoje obecne ubranie nie odpowiada standardom naszej firmy. Od
poniedziałku oczekuję, że będziesz przychodzić do pracy w bardziej odpowiednim
stroju: bluzki z okrągłymi kołnierzykami lub koszule, zapinane na ostatni
guzik. Sukienki i spódnice mają być po kolana lub dłuższe. Zakazuję noszenia
szortów i jakichkolwiek wyzywających elementów stroju, które mogą budzić
wątpliwości co do twojego profesjonalizmu.
Monika otworzyła usta, by coś
powiedzieć, ale Natalia natychmiast przerwała jej.
– I jeszcze jedno – dodała
twardo. – Poproszę, abyś przygotowała oficjalne pismo dotyczące nowej polityki
ubioru w naszej firmie. Do zatwierdzenia ma ono być na moim biurku w
poniedziałek rano. To wszystko. Możesz wracać do pracy.
Sekretarka, blada ze wściekłości,
skinęła głową i wyszła bez słowa. Natalia poczuła, jak napięcie opuszcza jej
ciało. Wiedziała, że musi utrzymać autorytet, szczególnie teraz, kiedy
awansowała, i nie mogła pozwolić na brak szacunku ze strony zespołu.
Natalia spędziła resztę dnia na
domykaniu spraw. Wykonała wszystkie swoje zadania, zebrała dokumenty, a w jej
myślach wciąż krążyły słowa szefa. „Teraz to twoje królestwo.” Była dumna, ale
jednocześnie bała się odpowiedzialności, jaka na niej spocznie.
Z każdym kolejnym dokumentem
odhaczonym z listy czuła, że zbliża się do końca tygodnia. Gdy ostatni mail
został wysłany, poczuła ulg*ę. W końcu weekend.
Natalia zamknęła komputer,
schowała teczki i pożegnała się z biurem. To był długi dzień, ale jednocześnie
początek czegoś nowego.
- Do widzenia Moniko. –
powiedziała Natalia mijając jej biurko i wyszła. Dziewczyna tylko spojrzała się
na nią spod byka.
Komentarze
Prześlij komentarz