Spowiedź Uległej - Prolog
Gdy klęczę przed lustrem w półmroku, widzę odbicie, które wydaje mi się zarówno znajome, jak i obce. To ja – naga, obnażona nie tylko ciałem, ale i duszą. Na szyi wisi obroża, cienka linia wyznaczająca granicę między mną a światem zewnętrznym. To nie tylko symbol mojego poddania, ale dowód na to, że przeszłam drogę, której kiedyś nie byłam w stanie sobie wyobrazić.Piszę to, bo On mnie o to poprosił. Ale wiem, że nie jest to tylko obowiązek – to również szansa, by spojrzeć w głąb siebie, zrozumieć, kim jestem i jak daleko zaszłam. Każde słowo, które pojawia się na tej kartce, jest częścią mnie – każda litera niesie w sobie ślad bólu, pokory, strachu, ale i niesamowitej satysfakcji.
Nie zawsze byłam taka. Kiedyś byłam pełna niepewności,
strachu przed bólem, przed oceną, przed oddaniem się komuś całkowicie. Wydawało
mi się, że bycie uległą oznacza słabość, ale teraz wiem, że jest dokładnie
odwrotnie. Uległość wymaga siły, jakiej większość ludzi nigdy nie odnajdzie w
sobie. Oddać kontrolę to największa forma odwagi – zaufać komuś na tyle, by
pozwolić, by prowadził Cię tam, gdzie sam nie miałabyś odwagi pójść.
Każde doświadczenie, o którym tu napiszę, to fragment
układanki, która stworzyła mnie taką, jaką jestem dziś. Pierwsze policzkowanie,
które wprawiło mnie w oszołomienie. Pierwszy raz, gdy gumki zaciskały się na
moich piersiach, a ból stawał się bardziej realny niż cokolwiek, co czułam
wcześniej. Trening głębokiego gardła, który zmusił mnie do pokonania własnych
barier. Każda z tych chwil była wyzwaniem, próbą mojej siły i zaufania.
On zawsze tam był – cierpliwy, wymagający, uważny. Jego dłoń
na moim karku, Jego głos szepczący „dasz radę” w chwilach, gdy chciałam się
poddać. To On nauczył mnie, że granice istnieją tylko po to, by je przekraczać.
Piszę, by pamiętać. By zrozumieć, jak wiele we mnie zmienił.
Każdy ból, każdy upokarzający moment miał swój cel – formować mnie,
kształtować, nauczyć, jak być nie tylko Jego uległą, ale i lepszą wersją
siebie.
To nie jest historia o bólu. To jest historia o sile,
zaufaniu i podróży, która mnie odmieniła. Piszę ją dla Niego – mojego Pana,
mojego przewodnika, mojego wyzwania. Ale piszę ją także dla siebie, by nigdy
nie zapomnieć, jak wiele jestem w stanie znieść. Jak wiele mogę osiągnąć.
To jest moja spowiedź. Moje wyznanie. Moje życie w Jego
rękach.
Komentarze
Prześlij komentarz